The Shriek - WrzaskA Story by K_A_K_A_Z_E_TOficjalne opowiadanie na podstawie filmu pt. "The Shriek - Wrzask".
---The Shriek---
- Jestem Shriek - odezwał się Shriek do podpsutej kamery - twoje myśli pomagają mi w zabiciu ciebie - kontynuował - Jak? Obyś nigdy się nie dowiedział. Michał był oszołomiony. Przykucnął na kafelkach oraz starał się nie patrzeć za siebie. Wsłuchiwał się tylko delikatnie w to co mówi jego oprawca. Stwór popatrzył na chłopaka swoimi oczami, które niczym otchłań wsysały kolejną porcję wspomnień i retrospekcji. Zanim jednak całkowicie pochłonął umysł Michała, zwrócił się jeszcze raz do kamery i odprawił dziwny rytuał. Zerwał się wiatr oraz wszystko zaczęło się cofać. Tak jakby Ziemia poczęła kręcić się w drugą stronę, a czas razem z nią... *** BRZDĘK! Michał usłyszał donośny dźwięk kościelnego dzwonu. Wstał powoli z miękkiego łóżka i podszedł do komputera. Zamierzał sprawdzić Facebooka. Czekał on bowiem na odpowiedź od Yotosa. Mieli się spotkać w pewnym miejscu zwanym Wzgórze Dąbrowskiego. Przedzieranie się przed zamulające karty przeglądarki zajęło Michałowi niekrótką chwilę. Wreszcie na jego twarzy odbiło się niebiesko-białe światło portalu. "Spoko, pasuje mi :-*" - głosiła odpowiedź. Michał ochoczo wstał z ciemnego fotela. Ogólnie rzecz biorąc wszystko tam było ciemne. Nawet niebo było pochmurne i smętne. Niekiedy tylko blade światło przebijało się przez chmury i wpadało do pokoju nastolatka. Chłopak ruszył w kierunku łazienki. Przeszedł przez nieoświetlony korytarz, a następnie przez nieco jaśniejszą kuchnie. Doszedł do łazienki. Była ona umieszczona tuż przy dużym pokoju. Michał wszedł, lecz chwilę się zawahał, gdyż zdawało mu się że słyszy jakiś dziwny dźwięk dochodzący z niedaleka. Zignorował to. Jednakże był to błąd. We wspomnianym pokoju, z jednej z wnęk wyleciała mała, niebieska, świetlista kula. Trochę przypominająca piorun kulisty z elementami obłoku. Z kuli wydobył się przeraźliwy śmiech. Chichot brzmiał tak, jakby śmiał się sam Lucyfer z najgłębszych czeluści Piekła. "w obłok nie był zwykłą zjawą. Był to Shriek - mityczna postać nieposiadająca konkretnego kształtu. Żywiła się wspomnieniami ofiar, a także dzięki nim była zdolna przybierać przeróżne postacie bazując właśnie na "wycinkach" z umysłów ludzi. Jego nazwa wg podań ludowych (shriek - ang. wrzask) wzięła się z przeraźliwego krzyku ofiary podczas, gdy monstrum ją zabijało. W czasie, gdy Michał obmywał ręce i twarz, Shriek już przybierał swą postać. Czytając z umysłu nastolatka przemienił się w nikogo innego jak Yotosa! Stworzenie zasyczało cicho i za chwilę ze świetlistej kuli wyrosły kończyny. Był to niezbyt przyjemny widok. Każda kość, każdy mięsień tworzył się ukazując czasem obrzydliwe widoki ludzkich wnętrzności. Wreszcie w pokoju, stanął postawny człowiek w kurtce, czapce i o oczach, które zdawały się obejmować swoim zasięgiem cały wszechświat. Na szyi humanoida zagościła także biała maska z czerwonymi policzkami. Nawiązywała ona do maski z filmu "Piła". Michał wyszedł z łazienki, a Shriek schował się głębiej w pokoju, by nie zostać zbyt wcześnie wykryty. Kiedy traceur minął pomieszczenie, stwór wyjrzał tylko w jego kierunku i zaśmiał się tak jak poprzednio. Michał przebiegł przez dom i dotarł do brązowych wejściowych drzwi. Otworzył je z impetem i wybiegł na schody. Tam przeskoczył przez nie, skracając sobie drogę na zewnątrz. Kiedy dotarł do podwójnych drzwi kamienicy, obejrzał się raz za siebie, jakby się upewniał, że nikt go nie śledzi. Nastolatek, tym razem już spokojnie, podążył w kierunku ulicy. Doszedł do ciemnoszarego asfaltu i mętnych, białych pasów. Przeszedł przez ulicę. Nieco przyśpieszył kroku. Gdy był już na drugiej stronie, zaczął truchtać. Chwilę później już biegł. Biegł w stronę pobliskiej barierki. - Co to dla mnie... - pomyślał Michał - Jeszcze moment i... Michał przeskoczył barierkę. Był z siebie dumny, ale wiedział, że to jest pikuś w porównaniu z tym co chce osiągnąć w całkiem niedalekiej przyszłości. Otrzepał się i ruszył w dalszą drogę. Ulica, wzdłuż której szedł, była bardzo stroma i często utrudniała marsz piechurom. Dla chłopaka nie był to problem. Poruszał się tak szybko i zwinnie, że ludzie nawet go nie spostrzegali. Zręcznie omijał samochody i inne zaparkowane pojazdy. Ulica wydawała się nie mieć końca. - Jeszcze trochę. Jeszcze... - przerwał. Oczom Michała ukazał się nastolatek. Znacznie większy od niego. Miał ubraną kurtkę, czapkę oraz na twarzy miał nasuniętą maskę. Klęczał przed graffiti i odprawiał dziwne modły. - Yotos? - pomyślał. Podbiegł do niego. Zwolnił swoje tempo. Bacznie obserwował rzekomego Yotosa, aż wreszcie podszedł na tyle blisko, by się spytać: - Yotos, co ty robisz? Czy wszystko z Tobą w porządku? Człowiek podniósł się z ziemi oraz zakończył swoje czynności ostentacyjnym skrzyżowaniem rąk. Następnie odwrócił się w stronę Michała i ściągnął swoją maskę. Nastolatek wyglądał na Yotosa, ale jego twarz była zniekształcona, a w jego oczach można było ujrzeć pustkę kosmosu... Był to Shriek! Michał spojrzał na niego, ale za chwilę uzmysłowił sobie, że nie patrzy na swojego przyjaciela, patrzy na zło wcielone. Nastolatek rzucił się do ucieczki. Początkowo Shriek podążał za nim, ale im dalej się zapuszczali, tym bardziej monstrum zaczęło znikać chłopakowi z pola widzenia. Michał skręcił w wysokie schody. Szybko po nich wbiegł i nie zatrzymał się nawet na chwilę. Gdy był już na samej górze, nie zastanawiał się długo i kontynuował swoje działania, wszystko to by ocalić swoje życie. Niestety tuż za drzewem, które Michał chwile temu minął pojawił nie kto inny, jak Shriek. Teleportował się. Zuchwale bawił się z nastolatkiem, dając mu złudzenie, że może się jeszcze uratować. Potwór chwilę poczekał, aż chłopak nieco się oddalił i ruszył w pogoń. Traceur ruszył przez aleję kamiennych słupków. Korzystając ze swoich ponad przeciętnych gimnastycznych zdolności, wbiegł na któryś z kolei słupek i potem już po wszystkich, aż do końca, umykał Shriekowi. Przynajmniej w takim był przeświadczeniu. Kiedy słupki się skończyły, Michał skręcił w skwer. Leżało tam duże obalone drzewo. Ani myśląc przeskoczył je oraz odbił się od muru nieopodal. Biegnącego młodego człowieka zauważył pies. Zaszczekał i chciał pognać za nim ale nie zdążył. Michał już zniknął, tak jak statek kosmiczny "ginie" w hiperprzestrzeni. Zza drzewa znowu wyłonił się Shriek, który doskonale go widział swoimi kosmiczno-czarnymi oczami. Monstrum znowu ruszyło w drogę, ale coś przerwało jego bieg. Stwór zatrzymał się, a jego ślepiom ukazał się ubrany na czarno mężczyzna. Stał on na zielonych schodach, tuż obok skweru. Nie był to zwykły przechodzień. Miał kapelusz, pelerynę, eleganckie odzienie. Wszystko w kolorze głębokiej czerni. Jednak wyróżniało go coś jeszcze. Maska. Stylizowana na twarz Guya Fawkesa. Shriek podszedł do dziwnego mężczyzny i podał mu rękę na powitanie. Tak jakby znali się od lat. Zamienili kilka zdań, ale w tak dziwnej mowie, w tak niezrozumiałym dialekcie, że tylko oni potrafili go zrozumieć. Po tej krótkiej konwersacji, Shriek szarmancko się pożegnał i wznowił pościg za Michałem. Ubrany na czarno jegomość spojrzał na moment w jego kierunku, po czym rozłożył swoją pelerynę niczym skrzydła i zeskoczył ze stopni kontynuując zapewne jakieś swoje tajemne sprawy. Michał dobiegał już do Wzgórza. Bieżył przez ciemny nieprzyjazny park. Chłopak nie zatrzymywał się nawet na chwilę. Cały czas miał w głowię straszną twarz Shrieka oraz martwe oczy pełne pustki. Kiedy nastolatek biegł, na drogę przecinającą ścieżkę, pojawił się mały chłopiec z rowerem. Michał dobrze wiedział, że zatrzymanie się nie będzie dobrym pomysłem, dlatego niewiele myśląc przeskoczył rower jednocześnie puszczając oko do chłopca. Mina dziecka była nie do opisania. Pełna zdziwienia i podziwu dla chłopaka, który właśnie wykonał coś, do czego on musiałby dochodzić długie lata, oczywiście dzięki treningom. Przed Michałem rysowało się ostatnie wzniesienie. Jeszcze bardziej przyśpieszając, przebiegł ten nie nazbyt długi dystans. Wreszcie traceur osiągnął swój cel. Oczom Michała ukazało się Wzgórze Dąbrowskiego. Było piękne o tej porze dnia. Ciekawie oświetlone światłami od wierzy ciśnień. Chłopak zrobił kilka slalomów wokół ławek, aż wreszcie po raz pierwszy od dłuższego czasu się zatrzymał i to nie z byle powodu. Na brązowej, lekko zniszczonej ławce siedział... Yotos. Michał, który nie wiedział czy może zaufać swojemu wzrokowi, odsunął się na kilka metrów, uważnie przyglądając się przyjacielowi. W tym samym czasie za pobliską wierzbą zmaterializował się Shriek. Jednak tym razem nie wydawał się taki pewny siebie. Zobaczył on bowiem, że ten, w którego się wciela stoi tuż nieopodal niego. Zmuszony tym niefortunnym dla niego zdarzeniem, spojrzał w głąb głowy biednego, wystraszonego nastolatka w poszukiwaniu większej ilości wspomnień, urywków. Puste oczy Shrieka nigdy nie zawodziły. Zawsze znalazły coś przydatnego. Tak też było i tym razem. Stwór wydał z siebie dziwny zgrzyt. Jego ciało wyszczuplało oraz nieznacznie się pomniejszyło. Koszulka i spodnie też uległy małej modyfikacji. Po tej krótkiej transformacji, potwór ściągnął maskę, a pod nią ukazała się twarz. Twarz... KAKAZETA! Lecz była inna niż właściciela. Pełna złości i gniewu... Michał cały czas cofał się od Yotosa akurat w stronę wierzby. Shriek niewiele myśląc, podszedł do chłopaka, uprzednio ubierając maskę. TRACH! Potwór znokautował Michała szybkim uderzeniem w głowę. Yotos, który w ogóle nie wiedział co się stało, uciekł ze strachem na twarzy. Shriek pochylił się nad Michałem, podniósł go i razem przeteleportowali się... W odludne, leśne miejsce... *** Ziemia wróciła do prawidłowego obrotu. Czas znów płynie poprawnie. Shriek znów krzyknął do kamery: - Spójrzcie teraz jak to się skończyło. Mówił to w taki sposób, że Michała przeszedł dreszcz. Każde słowo stwora wypowiadane było takie, jakby uwalniał się wszechogarniający wyziew śmierci, który mordował wszystko co żywe. Shriek podszedł powoli do nastolatka, który podnosił się z ziemi. Chłopak odwrócił się, a w tym momencie monstrum złapało go za krtań i uniosło nad ziemię. - Obydwaj wiemy, ze teraz musisz zginąć. - powiedział Shriek, kontynuując swój wyziew. TRZASK! Potwór przebił Michała na wylot rozbryzgując jego wnętrzności. Przed straszliwym aktem chłopak zdążył wydać z siebie tylko ostatni głośny krzyk. Shriek nie pozostawał dłużny i również się rozdarł na znak triumfu.
---Koniec--- Copyrights to KAKAZET & xParkourTeam Poland 2017 © 2018 K_A_K_A_Z_E_T |
StatsAuthor
|